Płyty winylowe to nie tylko znakomity nośnik muzyki, ale także łakomy kąsek dla kolekcjonerów i... inwestorów. Za szczególnie rzadkie egzemplarze są oni skłonni zapłacić imponujące kwoty. Czasami nie zdajemy sobie sprawy, o jakich pieniądzach tutaj się, że rzecz warta jest tyle, ile ktoś skłonny jest za nią zapłacić. Prawdę tę doskonale oddaje analiza zestawień najdroższych winyli. Ceny sugerowane bądź ustalane przez osoby mające nadzieję płytę sprzedać są zwykle znacznie wyższe od tych, za które płyty zostały rzeczywiście sprzedane. Te ostatnie wciąż robią jednak wrażenie. W przypadku płyt winylowych na popyt wpływać mogą popularność wykonawcy, doniosłe wydarzenia (np. śmierć artysty), liczba wydanych/zachowanych egzemplarzy czy stan dla was ranking dziesięciu najdroższych płyt gramofonowych. Jest on kompilacją licznych rankingów publikowanych regularnie przez branżowe pisma i portale i uwzględnia zarówno kwoty, za jakie płyty rzeczywiście sprzedano, jak i szacunkowe ceny pewnych rzadkich The Hornets - „I Can't Believe” (US, States 127, 78-rpm, 1953)Choć sama grupa The Hornets nie przetrwała na rynku zbyt długo, udało jej zaistnieć w zbiorowej wyobraźni dzięki wokaliście Johnny'emu Moore'owi, który niedługo po rozpadzie grupy nawiązał współpracę z o wiele bardziej utytułowanymi The Drifters, oraz singlowi „I Can't Believe”, który na przestrzeni lat stał się jednym z najbardziej poszukiwanych nagrań R&B wczesnych lat oryginalne wydanie z 1953 żądać można nawet do 25 tys. The Five Sharps – „Stormy Weather” (US, Jubilee 5104, 78-rpm, 1953)The Five Sharps byli grupą R&B, która w trakcie krótkiej, bo trwającej ledwie kilka miesięcy kariery, nie dorobiła się pełnowymiarowego albumu. Nagrała za to singiel „Stormy Weather”, który zawierał piosenkę tytułową, cover klasyka z lat 30-tych, oraz autorską „Sleepy Cowboy”. Wydawnictwo nie osiągnęło sukcesu komercyjnego. Wytwórnia Jubilee Records szybko straciła zainteresowanie współpracą. Niewiele kopii singla przetrwało. Master spłonął w pożarze. Dziś nieliczne egzemplarze w wersji 78-rpm wyceniane są na 5-10 tys. dolarów, jeden z właścieieli zaoferował jednak swój egzemplarz za 25 tys. dolarów. „Stormy Weather” w wykonaniu The Five Sharps uchodzi teraz za klasyk popularnego zwłaszcza w latach pięćdziesiątych stylu doo-woop, charakteryzującego się komicznymi choreografiami i specyficzną wokalizą, naśladującą dźwięki instrumentów lub pozbawioną słownego Elvis Presley - „Stay away, Joe” (US, RCA Victor UNRM-9408, 1967)Jeszcze końcem lat 90-tych ani kolekcjonerzy płyt, ani nawet najbardziej zagorzali fani Elvisa Presleya nie zdawali sobie sprawy z istnienia singla towarzyszącego komediowemu westernowi „Stay Away, Joe” z królem rock 'n' rolla w roli głównej. Co najmniej jeden egzemplarz tego krążka bez wątpliwości jednak istnieje – odnaleziono go w prywatnej kolekcji Presleya. Jest wyceniany na 25 tys. The Beatles - „Please Please Me” (Parlophone, stereo version, black and gold label)Kopie debiutanckiego, nagranego w niecałe 10 godzin albumu The Beatles „Please Please Me” regularnie osiągają zawrotne sumy. W 2009 roku Record Collector odnotował sprzedaż za 22322 dolary. W marcu tego roku kolejny egzemplarz sprzedano w Anglii na aukcji z okazji 50-lecia jego wydania za kwotę 7552 funtów (ok. 11,5 tys. dolarów).6. Bob Dylan - „The Freewheelin' Bob Dylan” (CBS, US Album, stereo 1963)Drugi album Boba Dylana był dla fanów tego giganta amerykańskiej sceny muzycznej pierwszą tak obszerną próbką jego własnych umiejętności songwriterskich. Wydanie z 1963 zawierało cztery piosenki, które nie pojawiły się już na kolejnych. właśnie dlatego jego kopie wyceniane są na 35 tys. Jean-Michel Jarre – Music for Supermarkets (Disques Dreyfus, France, FDM 18113)Czasami zdarza się tak, że album staje się poszukiwaną przez wszystkich bezcenną perełką dziełem kompletnego przypadku. Tym razem o przypadku nie mogło być jednak mowy. Klasyk muzyki elektronicznej Jean-Michel Jarre zdecydował się bowiem stworzyć tylko jedną kopię albumu z muzyką do wystawy zorganizowanej przez swoich przyjaciół, której tematem przewodnim były supermarkety. Album zatytułowany po prostu „Music for Supermarkets” (fr. „Musique pour Supermarché”) sprzedano w 1983 w Paryżu za 36 tys. franków, co przy uwzględnieniu inflacji daje kwotę ok. 30 tys. Frank Wilson – „Do I Love You (Indeed I do)” (SOUL, US 7'', 45-rpm, 1966)Znany bardziej jako producent niż wykonawca Frank Wilson jest autorem jednego z najdroższych nagrań w historii. Swego czasu zdecydował się zniszczyć 250 kopii nagranego przez siebie singla „Do I Love You (Indeed I do)”. Jakimś cudem przetrwały jednak co najmniej dwa egzemplarze, z których jeden sprzedano w maju 2009 za ok. 37 tys. dolarów. Northern Soul cieszy się dużą popularnością wśród kolekcjonerów. To przede wszystkim dzieła stosunkowo mało znanych amerykańskich soulowych wykonawców. Nie brakuje więc rzadkich nagrań o bardzo dużej wartości The Beatles - „Yesterday and Today” (Capitol, US Album, „butcher” sleeve, 1966)W 1966 przez krótki okres w sprzedaży pojawiła się wersja albumu The Beatles „Yesterday and Today” z dość oryginalną okładką, przedstawiającą członków grupy w strojach rzeźników z „rekwizytami”, takimi jak kawałki mięsa czy nagie lalki. Swego czasu wywołała spory skandal i została nawet zakazana w Stanach Zjednoczonych. Dziś kopie tamtego wydania sprzedawane są za bardzo pokaźne sumy. Najdroższe, w niemal idealnym stanie (mint), za, bagatela, 50 tys. dolarów!2. The Beatles - „Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band” (Parlophone, high gloss cover nad gatefold, 1967)Podpisany przez wszystkich czterech członków The Beatles 12- calowy egzemplarz jednego z najsłynniejszych albumów grupy został w tym roku sprzedany w domu aukcyjnym Heritage Auctions za 290,5 tys. dolarów! Nigdy wcześniej nikt nie zapłacił za płytę takich pieniędzy!1. John Lennon & Yoko Ono – „Double Fantasy” (Geffen US Album, 1980)W 1980 John Lennon wydał wraz z Yoko Ono swoją ostatnią płytę - „Double Fantasy”. Słynny członek „The Beatles” został zastrzelony przez Marka Davida Chapmana 8 grudnia tamtego roku. Na kilka godzin przed śmiercią Lennon zdążył złożyć autograf na egzemplarzu swojego najnowszego albumu należącym…właśnie do Chapmana. Album był ważnym dowodem rzeczowym w procesie zabójcy słynnego muzyka. Zachowało się nawet zdjęcie, na którym słynny muzyk podpisuje egzemplarz w obecności swojego przyszłego mordercy. Prócz podpisu Lennona znajdują się na nim utrwalone odciski palców sprawcy zbrodni. Te niezwykłe okoliczności pozwolił wywindować cenę egzemplarza, która szacowana jest na 525-850 tys. dolarów!Ranking zawiera tylko płyty winylowe wydawane z myślą o regularnych odbiorcach. Nie uwzględnia więc popularnych w latach 30-50 płyt z szelaku czy ebonitu. Nie uwzględnia także płyt wzorcowych (tzw. masterów), wykorzystywanych jako wzór do masowego tłoczenia kopii. Publikowane niemal bez przerwy rankingi najdroższych winyli mocno się od siebie różnią. Rekordy są też ostatnio niemal nieustannie bite, co na pewno nie jest bez związku z trwającym od kilku lat renesansem popularności płyt gramofonowych. Pozostaje nam tylko wierzyć, że ten pozytywny trend utrzyma się, a Wam życzyć, aby któraś z tych najdroższych płyt trafiła kiedyś w Wasze ręce.Kup Płyta Winylowa w kategorii Płyty winylowe, tanie winyle gramofonowe na Allegro - Najlepsze oferty na największej platformie handlowej. Choose your currency Zmiana waluty Twój koszyk Wyszukiwarka winyli Autentyczne zdjęcia płyt Wszystkie zdjęcia są naszego autorstwa i przedstawiają faktycznie sprzedawane egzemplarze płyt winylowych. Na życzenie możemy wysłać zdjęcie wybranej płyty w wysokiej rozdzielczości. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie zdjęć zabronione! Zanim płyta trafi do Ciebie Wszystkie płyty profesjonalnie maszynowo myjemy i pakujemy w foliowe koszulki wewnętrzne oraz solidne okładki z grubej i przezroczystej folii polipropylenowej. Dostaniesz płytę bez kurzu, tłuszczu i odcisków bezpiecznie pakujemy w miękki wypełniacz, twardy karton i folię stretch. Mycie i okładka gratis Bezpieczne pakowanie Zaloguj się Wysyłka płyt w 24h Zamów płyty do godziny 12:00 a Twoją paczkę wyślemy tego samego dnia! Zamówienia złożone w weekend realizujemy w poniedziałek. « 1 | 2 | 3 | 4 | 5 |... |83 » « 1 | 2 | 3 | 4 | 5 |... |83 » Zadzwoń, jeśli wolisz zamówić przez telefon 601 262 000 codziennie 10:00 - 21:00
error_404 - Page not found The page you are trying to view does not you did a typo in the address, or you just paste an incomplete link? Return to Home page Register account Regulations Privacy policy Trusted Partners Price list Password reminder Ad matching Companies The only such RWD Advertisement script offered in Poland. The script is modern and fully responsive. It has an optimization that is able to withstand a heavy load and is adapted to PHP The script has implemented and ready to work modules: multilingualism, payments, facebook login, search engines, user registration, adding ads, adding company profiles, subscriptions, integration with SMS api, e-mail notifications about ending display or advertisement promotion. The search engine allows you to search by keywords, including those contained in the description. There are also available criteria such as: ads with photos, price from - to, city with the option of marking the number of kilometers from the given city. The script can be adapted through PA to the regional division, as a voivodship, poviat, commune service or intended for one city only. Realization:Niektóre z naszych unikatów mogą być warte nawet dziesiątki tysięcy złotych. Winylowe płyty przechodzą właśnie swój renesans. Sprzedaż winylowych krążków w roku 2015 była aż o 32 proc. większa niż w rekordowym dla tej branży roku 1988.
Prześledziliśmy drogę płyty winylowej na rodzimym rynku - od wytwórni, przez sklep muzyczny, na torbie didżeja kończąc. O sytuacji czarnego krążka w Polsce rozmawiamy z Piotrem Bejnarem, Essencem, Sinem i Feelazem. Płyta winylowa od zarania didżejskich dziejów jest jednym z synonimów kunsztu sztuki miksowania, a także obiektem kultu. Cyfryzacja i rozwój techniki wyparły ją z głównego obiegu, ale w ostatnich latach grono zainteresowanych tym nośnikiem stale rośnie, równolegle z debatą drugiej strony, „zwolenników pendrive’ów„, którzy podważają sens istnienia nośnika z ubiegłego stulecia. Porozmawialiśmy z ludźmi, którzy stoją za wydawaniem płyt winylowych, dystrybucją oraz graniem ich w polskich klubach, aby dowiedzieć się jak wygląda sytuacja w dzisiejszych, rodzimych realiach. Zacznijmy od wytwórni… Zapytaliśmy Piotra Bejnara z Otake Records i Artura „Essence’a” Szatkowskiego z Technosoul czy w 2016 roku zwyczajnie opłaca się jeszcze wydawać muzykę na winylu? Jeżeli pytasz czy na tym zarabiamy to oczywiście odpowiedź jest jasna: nie. Czy opłaca mi się wydawać nieznanych artystów, inwestować w nich swoją energię, czas i pieniądze to odpowiedź brzmi: tak. Jesteśmy na początku tej drogi, popełniamy jeszcze mnóstwo błędów, ale wiem, że za 10 lat będę mógł sobie powiedzieć, że mam prawdziwą wytwórnię, o której marzyłem od dziecka. Jeżeli chcesz otworzyć winylowy label i mieć ciągłość wydawniczą, odłóż minimum 20 tysięcy złotych i wtedy kombinuj – opowiada Bejnar, który mimo trudów, już wkrótce stanie na czele kolejnej winylowej wytwórni. Wczesną zimą otwieram drugi label z moim przyjacielem z Gruzji. Będzie zrzeszał tylko artystów techno (…), będzie tylko winylowy i zarazem bardzo anonimowy. Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę! Znajdź Bilety Bezpieczne i proste zakupy Zobacz także Wiemy już wszystko. Możemy planować. Timetable Audioriver 2022 już jest! Die Antwoord się żegnają i... zapowiadają coś nowego Jeśli o techno mowa, to nie mogło zabraknąć Technosoul. Przedstawiciel wytwórni, Essence, również zwraca uwagę na brak potencjału zarobkowego, jak i duże koszty: nie do końca wiem, jak wygląda sprawa z innymi gatunkami muzycznymi, ale w wypadku muzyki techno opłacalne to raczej nie jest. Pieniądze, które trzeba włożyć w wydanie płyty to kilka do kilkunastu tysięcy złotych (w zależności od ilości tłoczonych płyt, poligrafii, masteringu itp.) i bardzo trudno je odzyskać (chyba, że jest się jednym z „majors”, ale obstawiam, że i oni nie robią na tym kokosów). Wyniki sprzedażowe czasem pokrywają koszty w całości, czasem w części, ale trzeba mieć świadomość, że decyzja o tłoczeniu płyty wiąże się z konsekwencjami finansowymi i koniecznością co najmniej zamrożenia funduszy na kilka miesięcy. Z punktu widzenia finansowego, jak widać, cała operacja wydania płyty jest nastawiona co najwyżej na zwrot poniesionych kosztów. Oczywiście „pieniądze to nie wszystko”, głównym motorem działań pozostają emocje związane z obcowaniem z nośnikiem. Moment, gdy docierają do nas test pressy, gdy finalna wersja płyty ląduje na gramofonie… Dla mnie to coś niesamowitego – stwierdza Essence, a Bejnar dodaje: wystarczy wziąć tę piękność w swe dłonie… Z wytwórni do sklepu… Właściciel poznańskiego sklepu muzycznego Vinylgate, Feelaz, z dystansem podchodzi do takich haseł jak „winyl wrócił„. Winyl nigdy nie zniknął, więc trudno mówić o powrocie. Ok, za sprawą mass mediów powrócił do świadomości statystycznego Jana Kowalskiego, który teraz ma możliwość kupna 48. reedycji Beatles’ów w galerii handlowej, ale miłośników winyli i niezależnych sklepów było sporo również w czasach, kiedy nie było o czarnej płycie głośno i te same media ochoczo ją uśmiercały. Z winylami mamy analogiczną sytuację do książek… Niby są e-booki i można na tablecie czy telefonie mieć w każdej chwili dostęp do ich niezliczonej ilości, ale jednak nie zastąpią one nigdy prawdziwych książek. Poza tym, istotnym czynnikiem jest nie tylko często lepszy dźwięk, ale też samo kolekcjonerstwo i chęć posiadania czegoś fizycznego w tym coraz bardziej cyfrowym świecie. Czy przekłada się to na sprzedaż? Zainteresowanie, jak już wspominałem, zapewne statystycznie rośnie, ale nie jest tak, że nagle małe niezależne wytwórnie i sklepy nie będą mogły się od klientów opędzić. Raczej koncerny muszą zjeść swój kawałek tortu, póki jest koniunktura. W torbie didżeja Oczywiście największą częścią tej klienteli są winylowi didżeje, którzy mimo szybszych, łatwiejszych czy… lżejszych rozwiązań, są dalej wierni czarnej płycie. Gram jako dj już 16 lat i nie wyobrażam sobie grać z innego nośnika niż vinyl. Lubię ten 'feeling’ i nic nie jest w stanie zastąpić mi tego doświadczenia. Fakt, torba mało nie waży, ale słaby nie jestem, także radzę sobie 😉 Gdybym grał co tydzień w różnych miejscach świata, być może zacząłbym się zastanawiać nad ułatwieniem sobie życia, ale póki co jest to raczej nasza polska ziemia i podróżowanie z torbą pełną vinyli nie sprawia mi problemu – mówi Sin, współtwórca projektu Anlogen i artysta związany z agencją chodzi o sam performance w klubie, to według Sina nie jest już tak pozytywnie: W erze, w której na imprezach króluje nośnik cyfrowy, sprawy organizacyjne dotyczące przygotowania stanowiska pod dj-a vinylowego zeszły na dalszy plan, a czasem bez-plan. Zdarza się, że jestem jedynym vinylowym grajkiem podczas wydarzenia i niestety brakuje wyobraźni ze strony organizatorów. Chodzi tu głównie o stabilność stołu czy sceny – drgania potrafią zepsuć zgrywanie płyt, co ma niestety przełożenie na całość występu i jego odbiór, jak i też na 'flow’ grającego. Nie mówię, że jest tak wszędzie i zawsze, ale po prostu zdarza się. Kolejna sprawa to jakość sprzętu – już dawno się nauczyłem zabierać ze sobą własne systemy (igły gramofonowe i wkładki), bo w większości przypadków albo ich nie ma albo są, tylko ich kondycja pozostawia wiele do życzenia. Są kluby, gdzie wszystko gra i czuć szacunek ze strony organizatorów, ale są też miejsca, gdzie trzeba stoczyć 'walkę’, aby jakoś to wyszło – dodaje z „winylowej branży” często poświęcają swój czas, energię i ryzykują własne pieniądze w nierównej walce z galopującym duchem cyfryzacji. Pewnie nie rozstrzygniemy co jest lepsze, ale boli fakt, że płyta winylowa z „klubową muzyką” często nie zdobywa należytej uwagi ze strony… klubów. Miejmy nadzieję, że wraz z renesansem winylowego rynku, wzrośnie też poziom świadomości właścicieli lokali. Dzięki temu będziemy mogli cieszyć się w pełni z brzmienia winyla nie tylko w domu. Tekst: Mariusz 'Zariush’ Zych Zobacz też: Polub na Facebooku: Nie przegapNajtańsze będą reedycje albumów klasycznych wykonawców, a najdroższe kolekcjonerskie wydania. Ceny zaczynają się od około 30 zł, a kończą na kwotach kilku tysięcy złotych. Ceny płyt winylowych są również uzależnione od popularności wykonawcy i poziomu rzadkości danego albumu. Pasjonaci winyli - są wśród nich znani dziennikarze muzyczni, jak na przykład Wojciech Mann, ale też zwyczajni 40-, 50-latkowie i - co ciekawe - całkiem młodzi ludzie urodzeni już w cyfrowej epoce. Czarny krążek okazał się płyty winylowej zaczyna się w roku 1946, kiedy to amerykańska firma fonograficzna RCA Victor wypuściła pierwszą płytę. Wcześniej, o czym dziś mało kto już pamięta, płyty tłoczone były ze specjalnego materiału, zwanego szelakiem, a odtwarzane na gramofonie autorstwa Emila Berlinera. Te krążki, jak można to usłyszeć w starych filmach nieźle trzeszczały, co dziś ma może swój urok, wtedy jednak melomani chcieli lepszej jakości w tak znaleziono masę z żywicy winylowej, która spełniała parametry doskonałego dźwięku. Dwa lata później, czyli w 1948 r. na rynek trafiła pierwsza płyta długogrająca, jaką wydała Columbia Records. Po jednej i po drugiej stronie krążka, czyli na awersie i rewersie, znalazły się aż po 23 minuty nagrania. W porównaniu z wcześniejszym czasem nagrania - 4 minuty - była to prawdziwa rewolucja. I tak nastała era longpleyów, trwająca niemal do końca XX w., dająca popularność muzyce rockowej i pop, kiedy to liczba sprzedaży egzemplarzy płytowych biła prawdziwe rekordy. Po krótkim zwrocie w stronę nowoczesnych nośników melomani wrócili do czaru czarnej płyty. W Stanach Zjednoczonych w ciągu kilkunastu ostatnich lat łącznie sprzedaż płyt analogowych wzrosła aż o 250 proc.! Płyta winylowa okazała się ponadczasowym nośnikiem Leigh miał cztery lata, kiedy dostał od taty swoją pierwszą płytę. To był czwarty album The Beatles - "For Sale". Dziś Warren ma lat 50, sporą kolekcję ponad tysiąca winyli, choć nie jest, śmieje się, kolekcjonerem nawiedzonym. Ma tylko te płyty z tą muzyką, którą lubi i chce ją mieć zawsze pod reką. No i kupuje tylko Chodzi o dźwięk, przede wszystkim o dźwięk - podkreśla. Wyraźnie słyszy ogromne różnice w dźwięku, jaki wypływa z płyty winylowej w porównaniu np. z idealną płytą CD. Jakość dźwięku na winylowej płycie to zupełnie coś innego. Chodzi też o bas, który odbija się od całości, dzięki czemu ów dźwięk jest bogatszy, ale gdyby nawet nie chodziło o dźwięk, to nie zrezygnowałby z czarnych krążków na rzecz innych muzycznych nośników, bo chodzi też o estetykę wydania okładki. Taki album możesz sobie pięknie przed sobą rozłożyć, a okładka, która w istocie jest artystycznym obrazem - to jak zaproszenie do innego świata. Poza tym niesie ze sobą całe mnóstwo informacji, jakich próżno szukać na CD - jak rodzaj instrumentów, na jakich grają czy grali artyści. I tego świata można dotknąć nieomal fizycznie. Ważny jest też rytuał włączania muzyki. Te magiczne kilka sekund, kiedy płyta się już kręci, cichutko chrobocze i nagle - jest. - I ty to widzisz, ten moment, który wydarza się w świecie fizycznym, kiedy zaczyna się dźwięk - mówi uważa, że w swojej kolekcji zebrał jakieś szczególne rarytasy. - Zależy, co kto uważa za rarytas - śmieje się. Dla niego czymś specjalnym są pierwsze wydania płyt Franka Zappy, no i oczywiście Beatlesów oraz Boba Marleya. Ale nie są to rzeczy, których kolekcjonerzy nie mogliby zdobyć. Szczególnie dumny jest z płyty Sérgia Mendesa z brazylijską sambą z lat 70. Miał to szczęście, że wszedł raz do sklepu muzycznego, w którym właściciel przyniósł właśnie całe pudło płyt, jakie przyszły do sklepu. Warren był pierwszym, który mógł je obejrzeć, no i znalazł dla siebie taki winylowe, o czym mówi bez skrępowania, znajdował też na śmietniku w Walii, kiedy jeszcze pracował jako listonosz i widział, jak ludzie masowo pozbywają się ich, bo przecież pojawiły się CD. W Szwajcarii, gdzie mieszkał, szukał ich na targach i jarmarkach. Ludzie znosili tam nawet takie cuda, jak Clash z autografami wszystkich członków zespołu. Kilkanaście lat temu namiętnie kupował płyty z muzyką house, to były niewielkie wydania, malutki nakład i zupełnie nie spodziewał się, że dziś nabiorą tak wielkiej wartości dla Warren nie lubi wyrażenia "lokata kapitału", choć dobrze zdaje sobie sprawę z tego, ile warta jest jego kolekcja. Widzi, że wiele wydawnictw, czując koniunkturę, wydaje na winylach muzykę współczesną po to tylko, by zarobić pieniądze. On sam szuka jednak, jak mówi, "muzyki godnej dla ucha", takiej, która przetrwa wieki. Lubi się nią bawić - sam komponuje składanki i gra dla znajomych. W Polsce - gdzie mieszka od 10 lat - dobrze wie, które sklepy zaspokoją jego muzyczne gusta. Rarytasów szuka najpierw w internecie, potem zamawia i tym razem to listonosz do niego jedzie z płytami parę razy w się też w Warszawie, bo tu znalazł sklep, który dobrze utrafia w jego muzyczne gusta. Zaprzyjaźnił się z właścicielem - Wojtkiem Żdanukiem. To kolejny pasjonat Żdanuku krążą po mieście niesamowite wprost legendy, jak ta, że zgromadził kolekcję 10, a może nawet i 15 tysięcy płyt winylowych. On sam śmieje się z tych pogłosek, ale też nigdy nie przeliczył, ile ich w rzeczywistości ma. - Te mity są nieprawdziwe - oponuje. - Zresztą mam i w tej kolekcji roszady, sprzedaję, kupuję, wymieniam. Nigdy nie miałem na to czasu, aby zająć się ich skatalogowaniem. Mam pracę, która nie polega tylko na tym, że się siedzi i słucha płyt. Jest oczywiście i na to czas, jest przyjemność, ale jest też pasja narodziła się w 1982 r. - Trwał jeszcze stan wojenny, miałem 12 lat, kiedy za kieszonkowe kupiłem sobie pierwsze płyty - to był Perfect i TSA. Nie miałem wtedy jeszcze nawet sprzętu do ich odsłuchania. Potem słuchałem ich na gramofonie Artur, niespecjalnie profesjonalnym, ale wystarczającym, aby wzbudzał we mnie ekscytację. Nie zapomnę, jak z niecierpliwością czekałem w szkole na zakończenie lekcji, aby biec do domu i celebrować odsłuch moich płyt - czasem kolekcja się powiększała, głównie o polskie krążki, bo te zagraniczne były wówczas droższe średnio 10 razy, jedna taka płyta kosztowała wtedy przeciętną robotniczą Wojtka Żdanuka przetrwała do dziś, choć wiele się zmieniło. Po pierwsze - zaczął nimi handlować, założył jeden sklep, potem Winyle nigdy nie zniknęły z mojego życia - - pasjonaci, tacy jak on sam - wydają w jego sklepie majątek na płyty. - Są tacy, którzy wydają i po kilka tysięcy złotych miesięcznie. Są świadomi, że gromadzą spory majątek. No i ten trend nie tylko ratuje winyle. Ich powrót jest rewelacyjny - od lat zauważa się wzrost sprzedaży. A Polska goni te światowe tendencje, choć mam nadzieję, że ta wielka fala jeszcze do nas nie dotarła - mówi jednak dla nikogo nie jest niespodzianką to, że winyle to cenne przedmioty. Na aukcjach osiągają zawrotne sumy. Wcześniej wiedza o nich była tą z rodzaju wiedzy tajemnej, trzeba było znać odpowiednie osoby, umieć się poruszać w tym, dziś dzięki internetowi ich dostępność jest o wiele szersza. No i ludzie wyjeżdżają też za granicę, a zachodnie sklepy są o wiele bogatsze niż polskie. Klienci Wojtka najczęściej szukają nagrań i tych wydań, które są starsze niż oni sami - muzyki z lat 70., stylów takich jak funk, soul, jazz, ale też nowoczesnej muzyki. Coraz częściej w polskich sklepach zdarzają się też prawdziwe białe kruki, ale nie wynikają one ze starości, ale z tego, że nakład wydań płyt nie jest duży i już po 2-4 tygodniach od ich wydania cena płyty zaczyna rosnąć jak szalona. Jeśli zapytać Wojtka, jaką płytę zabrałby na bezludną wyspę, to bezradnie kręci głową. - Nie mam tej jednej - mówi. - I wcale nie chodzi też o to, że najbardziej cenię te, które dziś stanowią już wielką wartość materialną. Mam mnóstwo płyt, które kocham i których bym się nigdy nie pozbył. Fan page jego sklepu na Facebooku śledzą głównie ludzie w przedziale wiekowym 24-45 lat. - Mnóstwo ludzi młodych połknęło bakcyla kolekcjonowania i kupowania płyt winylowych. A są to przecież osoby wychowane w warunkach cyfrowych, skąd więc to zainteresowanie? - pyta retorycznie. Bo doskonale zna jest co najmniej kilka. Na przykład powód pierwszy z brzegu, o czym też wspominał Warren - okładki płyt winylowych to dzieła sztuki. Druga sprawa to celebracja odsłuchiwania muzyki. Trzecia - że płyty wytłoczone w latach 60. nadal świetnie brzmią i najnowsze osiągnięcia technologiczne wciąż się do nich nie umywają i nie potrafią im dorównać. Pliki muzyczne są bezduszne, nie wiadomo, co z nimi będzie za 10 lat. Płyta winylowa to Winyl to coś żywego. Dla młodych ludzi to nie jest sentymentalizm ani nostalgia, ale ciekawostka. Od tego się zaczyna. A potem człowiek nie może się już oderwać od tej igły gramofonu, która powoduje, że tworzy się konkretny wymiar i zaczyna rozbrzmiewać wewnętrzna materia - tak tłumaczy Warren. O wielkim powrocie płyt winylowych mówią nie tylko sami kolekcjonerzy, piszą o tym media, podkreślają różnej maści eksperci. Statystyki mówią same za siebie - w 2013 r. sprzedaż płyt winylowych wzrosła w porównaniu z wcześniejszym rokiem o ponad 30 proc. W tym roku - sprzedaż już dobiega do 40 proc.! Miłośnicy analogowego źródła muzyki szturmem zrzeszają się w portalach internetowych, wymieniają nowinkami, adresami sklepów, samymi płytami. Niektórzy wróżą nawet, że za kilka lat winyle zupełnie wypchną ze sklepów płyty CD i na nowo przywrócą dawną wartość obcowania z muzyką. Już dziś przecież są one droższe od już wiadomo również, że te słynne szumy na czarnych winylach nie zakłócają odbioru, bo na tym polega właśnie muzyczny świat, nie na absolutnej ciszy w tle, do czego doprowadzili inżynierowie dźwięku w CD. Szumy nadają wyjątkowy klimat studiom nagraniowym. A to oznacza, że muzyka jest prawdziwa. Dla jednych ważnym argumentem dotyczącym tej prawdziwości jest to - że instrumenty nie wysyłają sygnału za pomocą bezdusznych zer i jedynek. Potęga winylu tkwi w ciepłym brzmieniu, który wciąga i wzmacnia doznania słuchaczy. Paradoksalnie, na popularność płyt winylowych wpływa też dostępność muzyki dzięki portalom takim jak Spotify, iTunes czy choćby YouTube, nie wspominając o całym mnóstwie pirackich stron, skąd bezkarnie można sobie ściągać to, co się chce. Ta zalewająca internet powszechność i łatwość odsłuchania muzyki, o jakiej tylko nam się zamarzy, sprawia, że święto przestało być świętem - to jak codzienne jedzenie szynki i tortów czy picie szampana. Po jakimś czasie taki dobrobyt się nudzi - bo co w takim razie będziemy jeść w święta? Pasjonaci winyli z lubością wspominają te czasy, kiedy na święto słuchania muzyki się czekało: najpierw pojawiała się informacja o nowym wydaniu albumu ulubionego artysty, potem było niecierpliwe czekanie na ten moment, kiedy płyta w końcu pojawiała się w sklepach, odkładanie na nią pieniędzy. Z tych opowieści przebija tęsknota za czasami młodości, gdy muzykę odbierało się w sposób świeży, a przez to wyjątkowy i niepowtarzalny. ***Firma fonograficzna RCA Victor wypuściła pierwszą płytę winylową w 1946 r. Od tego momentu masa z żywicy winylowej zrewolucjonizowała rynek muzyczny niemal na resztę XX w. Jak się jednak okazało, idealne, bez szumów płyty CD nie tylko nie wyparły winyli, ale dziś wydają się w odwrocie. Płyty winylowe mają się świetnie, ich sprzedaż wciąż rośnie, zdobywają coraz więcej fanów wśród młodych ludzi urodzonych w czasach Google
14. Donatan & Cleo ,, Hiper/Himera ”. Duet nie jest lubiany przez wszystkich, ale zapewniam, że ten album wyróżnia się nie tylko muzyką, współpracą ze znanymi artystami, ale przede wszystkim wydaniem! Nie mam w kolekcji płyt, tak ładnie wydanej płyty. Jest kilka utworów, które nucę co parę dni.
Magazyn to prestiżowe czasopismo internetowe przeznaczone dla osób ceniących sobie styl życia na najwyższym poziomie. Znajdziesz u nas artykuły na temat luksusowych aut, gadżetów, biżuterii drogich nieruchomości i podróży, a także bogatego lifestyle’a.
. 55 74 142 495 117 84 194 105